Jako dziecko miałem „do wyboru” dwie działki…
Jedną leśną. Babcia M. miała tam mały ogródek, z którego pamiętam przede wszystkim wielkie liście rabarbaru, słodkie poziomki i szczypiorek do posypania pomidorów na kanapce. I wieczorne podlewanie wężem, pod ostrzałem komarów. Ale grządka nie była tam najważniejsza. Dla mnie ważniejszy był hamak zawieszony między wysokimi sosnami, badminton na polanie za bramą, ciastka z dżemem i herbata na tarasie.